Wieloryby czy wieszaki? Walka na centymetry

Brutalne słowne przepychanki możemy spotkać na każdym forum czy portalu na którym pojawia się zdjęcie kobiecej sylwetki. Gdzie zaczynają się „wieloryby”, a gdzie kończą „wieszaki”? Czy kobieta „kończy się na 55 kg”? Czy kobiety są prawdziwe tylko wtedy gdy mają „na czym usiąść?” 

dsc_2002

O gustach się nie dyskutuje, ale o kulturze wypowiedzi powinno się. Na portalach zwłaszcza plotkarskich nie moderuje się obraźliwych komentarzy, a mam wręcz wrażenie, że ich się właśnie najbardziej oczekuje. Kontrowersje, konflikty słowne dodatkowo wpływają na ilość wejść. Czytelnicy często wdają się w dyskusje, toczą bitwy na słowa i wyzwiska. Często na popularnych stronach spotykamy się ze zdjęciami typu porównanie, co jest hot a co zupełnie not. Wydawcy liczą na krwawą jatkę pod tematem i… liczą zyski z kliknięć. Kontrowersje się sprzedają. Dlatego tak chętnie pojawiają się artykuły namawiające do skomentowania czyjegoś wyglądu. Świetny przykład z Pudelek.pl
Szulim jest ZA CHUDA?
W internecie wiele razy wylewano na mnie wiadro pomyj, obrażano,  a nawet życzono śmierci tylko dlatego, że noszę większy rozmiar. Jako modelka plus size spotkałam się z różnymi reakcjami, przywykłam do tego. Jednak wiem, że nie każdy jest odporny na brutalną krytykę dotyczącą swojego wyglądu. I tutaj nie ma podziału na płeć, centymetry czy status społeczny. Oberwać może każdy. Pytanie czy każdy to zniesie?
Pod moimi zdjęciami pojawiały się nie tylko obelgi lub słowa poparcia. Zaobserwowałam wypowiedzi, które miały być z jednej strony komplementami dla mnie, jednak jednocześnie były przykre dla innych osób- zazwyczaj szczupłych modelek. Jedne z łagodniejszych „Facet nie pies, na kości nie leci”- to co właściwie ma być?
Niestety zauważyłam również ataki na osoby o szczupłej sylwetce w wypowiedziach pod moimi postami na facebooku. Nie mogę i nie chcę tego tolerować. Przykrości bolą tak samo niezależnie od posiadanych kilogramów.
Uważam, że złośliwości dotyczące figury są oznaką słabości, kompleksów i braku klasy.
Epitety, celowe sprawianie przykrości powinno być napiętnowane. Nie mogę zrozumieć, dlaczego takie rzeczy pojawiają się bezkarnie w przestrzeni publicznej. W szkole te kwestie są bagatelizowane, mimo, że słowna agresja często doprowadza do nieszczęść.
Krytyka, wolność słowa, chęć wyrażania swojego zdania nie ma nic wspólnego z nazywaniem kogoś świnią czy szkapą.
Takie manifestowanie swoich preferencji dotyczących wyglądu jest po prostu słabe. Jeśli ktoś szacunek do drugiej osoby sprowadza do rozmiaru, sam ma problem.
Z przykrością zauważam agresję w stosunku do osób nie będących „w ich typie”. Przeraża mnie to zjawisko.
Irytujące są również teksty z jednej strony obrażające drugą osobę, a z drugiej zawierające „medyczne wywody” mające nadać przytykowi „mądrego” i troskliwego tonu.
Poprosiłam moje czytelniczki o przytoczenie epitetów dotyczących ciała, które usłyszały. Dostałam wiele wiadomości, po których nie wiedziałam gdzie mam się podziać. Przytoczę najłagodniejsze określenia, co najciekawsze autorzy niektórych z tych wyzwisk to bliska rodzina, przyjaciele chcący zmotywować  swoich bliskich…
Czujecie troskę w tych określeniach?
Majdanek, maciora, wieszak, spasiona krowa, chodząca anoreksja, kaszalot, patyczak, morświn itd.

dsc_2064
„Gdy miałam jakieś 10 lat na zjeździe rodzinnym, mój wujek rzekł do mnie ” szerokodupnych to ja nie lubię  lub  cześć pulpet”

” W szkole dzieci wyzywały mnie jak tylko mogły, chłopcy bili, bo gruba, to tylko bić. Dopiero w liceum miałam kilkoro znajomych, którym nie „przeszkadzało” moje jak to kiedyś powiedział słoniowate ciało. Do dziś pamiętam, że gdy miałam ok. 10 lat, to sąsiadka zapytała z pogardą- co ty żresz, mamie kartki żywnościowe wyjadasz, że taka tłusta jesteś? Nadal mnie to boli. Byłam tłustym spaślakiem, prosiakiem, banią, beczka, baryłą. Cuda słyszałam na swój temat, zdarzało się, że pluli za mną, bo tłuste prosię. Dzieci, starsi, nawet w rodzinie niektórzy mną gardzili, bo gruba, to i nic nie warta.”

„Zjedz coś, bo cię wiatr porwie! Deska! Fajna laska, z przodu i z tyłu płaska! Anorektyczka- tak do mnie mówiono, bolało”

Szczupła modelka nie jest wieszakiem- jest kobietą. Otyły znajomy to nie oblech- to człowiek.
W swoim życiu spotkamy wielu dobrych i złych ludzi. Nie bądź tym złym, szanuj innych i tym samym siebie.

dsc_2049

Zdjęcia Agnieszka Skowrońska

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Samara.Marble
Samara.Marble
6 lat temu

Promowanie otyłości, a przedstawianie ludzi chorych na otyłość, to dwie różne rzeczy. Pani Ewo, mam 16 lat, mam nadwagę, ale nie wyglądam źle. Wiem, że jeśli słuchałabym się tych wszystkich przeciwników ” ubierania otyłych w kwiatki i mówienie, że to ok”, to nigdy bym z domu nie wyszła. To prawda. Jesteśmy genetycznie uwarunkowani na ciała, które wyglądają zdrowo. Często nasze kilogramy nie biorą się od tego, jak się odżywiamy, ale jest to uwarunkowane genetycznie. Moja mama, babcia, ciocie, mogą pochwalić się krągłym ciałem, tak samo jak ja. Jem to co każdy. Dzisiaj na obiad miałam ziemniaki z kapustą 🙂 Moja koleżanka miała to samo, ale jest szczuplejsza. A więc… Jedząc kapustę z ziemniakami propaguję otyłość? 😉 Gratuluję odwagi za prowadzenie tego bloga. Pozdrawiam!

Katarzyna Stodulska
Katarzyna Stodulska
6 lat temu

U mnie jest tak że moja rodzina a nawet nie utrzymują ze mną żadnych bliskich kontaktów jak jest jakaś rodzinna impreza typu wesele to jestem sadzana przy stoliku gdzie siedzą osoby w moim wieku zawsze siedzę koło mamy i każdy patrzy mi na ręce a czasem nawet mi dogryzają usłyszałam już że jestem grubasem to boli i to bardzo miałam przypadek że moja ciocia do której pojechaliśmy na święta wielkanocne wyjęła centymetr z szuflady i zaczęła mnie mierzyć a później wciskała mi ciasto i się ze mnie wyśpiewywała.

Malgorzata Haggu
7 lat temu

Ewo tak jest na wszystkich portalach i w życiu. Ludzie zamiast pomóc od razu oceniają człowieka. Bez złośliwych komentarzy nie może się obyć. Po prostu brak ludzkiej życzliwości.

Panna Marple
Panna Marple
6 lat temu

Niestety nawet pod tym artykułem, pierwszy wyświetlił mi się tego typu komentarz, może dlatego, że ktoś na niego odpowiedział 🙂 Wspierajmy życzliwość może przechytrzymy życiowe i komputerowe algorytmy

Taida
Taida
7 lat temu

Wieloryby czy wieszaki – serio, takie są jedyne dwie możliwości, jakie mamy i o jakich umiemy rozmawiać? Nie można mieć po prostu zdrowej, zadbanej figury i BMI w normie? Powiem Pani dlaczego będę cisnąć okrutnie i bez litości zarówno po wieszakach, jak i wielorybach – bo jedno i drugie przedkłada własne preferencje estetyczne ponad zdrowie. Nie dlatego nie podoba nam się za chude i za grube, bo to jest obiektywnie nieładne czy nieładnie – tylko dlatego, że jesteśmy genetycznie uwarunkowani by najbardziej podobało nam się ciało, które ZDROWE! Otyłość, którą Pani niewątpliwie ma i wesoło lansuje prowadzi do szeregu chorób i jest sama w sobie zakwalifikowana jako jednostka chorobowa. Można oczywiście dążyć do poprawy stanu swojego zdrowia, ale można też, jak widać, dorysować ideologię do czegoś szkodliwego i powiedzieć, że jest fajne. To, jaką masę ciała powinna mieć kobieta i jakie proporcje tkanki mięśniowej do tłuszczowej, a nawet kostnej i procentowej zawartości wody w organizmie, jest wiadome i jest do znalezienia na przykład na stronie Światowej Organizacji Zdrowia i w każdym podręczniku do biologii z 4 klasy szkoły podstawowej. Kropka.

Ewa Zakrzewska
7 lat temu
Reply to  Taida

Nie umie Pani czytać ze zrozumieniem, nie pochyliła się Panj również nad żadnym tekstem tutaj. Stąd to bredzenie o promowaniu otyłości. By się więcej się Pani nie kompromitowała zalecam zapoznanie się z profilem strony, który zamierza Pani komentować 🙂

Taida
Taida
7 lat temu
Reply to  Ewa Zakrzewska

Umiem czytać ze zrozumieniem i przeczytałam tekst licząc właśnie na to, że znajdę na końciu wyważoną propozycję – nie znalazłam. Super, że przekaż to „każdy jest człowiekiem i szanuj go” – propsy za to, bo szacunek do drugiego człowieka to faktycznie towar deficytowy. Nie zmienia to faktu, że promocja otyłości i przypinanie do niej kwiatków jest upiększaniem czegoś szkodliwego, co jest stanem, z którego powinno się chcieć wychodzić i nie potrzebuję zapoznawania się z profilem strony, by uznać to za szkodliwe społecznie i tyle.

PuszysteXL
PuszysteXL
7 lat temu

Dobry tekst i dobrze, że o tym napisałaś. Przez takie komentarze, przestają siebie akceptować osoby, których to dotknęło i zaczynają odchudzać się. Żyjemy w kraju, gdzie przeważnie liczy się chude lub szczupłe ciało a kto jest gruby lub ma lekko zaokrąglone kształty, również jest nazywany grubasem. Przykładem są tez fora o odchudzaniu.
Łatwo jest zranić osobę, ale trudniej naprawić relację z daną osobą i trzeba mieć szacunek do każdej osoby.
Mi podobasz się, mimo, że dużo schudłaś:)

sisi
sisi
7 lat temu

Brawo, naprawdę sensowny głos w dyskusji. Oczywiście o gustach się nie dyskutuje, każdy ma swoje preferencje względem charakteru wyglądu itp, ale w żadnym razie nie oznacza to, że wolno mu obrażać osoby, które nie wpisują się w preferowany „look”. Wg nie jest to niskie i zwyczajnie chamskie. Nie podoba ci się? Nikt nie każe ci z taką osobą rozmawiać, ba nawet patrzeć nie musisz, ale nie komentuj, bo po jednych słowa spływają jak po kaczce, a drudzy zapamiętują na zawsze i co gorsza wierzą, że ten ktoś, kto ich obraża ma rację. Ja akurat osobiście nigdy nie doświadczyłam żadnych słownych nieprzyjemności, poza paroma żyrafami ze względu na wzrost, ale z racji tego, że jakoś mnie to nie obeszło to dzieciaki szybko zeszły z tematu. Niemniej jednak pogarda dla inności (która de facto nie jest wcale innością, bo co to znaczy standardowy człowiek?) jest zatrważająca.

matka w pigułce
7 lat temu

Ciężko być innym niż standard czyli rozmiar 38 zdaje się jest uznany za standardowy rozmiar, taki ideał. Ja zawsze miałam kompleksy dotyczące swoich kilogramów. Miałam je zarówno wtedy, gdy ważyłam 55 kg, jak i wtedy, gdy wskazówka wagi pokazała 100 kg. Przykre komentarze mnie nie ominęły. Udało mi się schudnąć 31 kg i walczę dalej, bo w swoim ciele zacznę czuć się dobrze, gdy zobaczę 60 kg. Trzeba przyznać, że jednak problem hejtu dotyczy bardziej osób z nadwagą i otyłych. Ja nie popieram otyłości. Nie chcę wyjść na osobę z typu tych medycznych wywodów, ale odczułam na własnej skórze, że z mniejszą ilością kilogramów żyje się lepiej, mniej boli kręgosłup (a tak mnie okrutnie bolał), jest więcej energii, mniej zadyszki, więcej sportów jest osiagalnych – choćby bieganie (które pomaga mi schudnąć) i wspinaczka. Jestem za wypośrodkowaniem figury, ale jak większość z nas tych na plus wie, nie jest to takie proste, jak się wydaje. Nie jest miło słyszeć, że człowiek wygląda jak szafa trzydrzwiowa, gdy naprawdę się stara coś z tym zrobić, a jest to proces długotrwały, a w każdym razie taki jest u mnie, bo średnio chudnę 1 kg na 1-2 miesiace, schudnę 3 kg i potem przez 4 miesiące nie chudnę nic, a potem znów to samo. Mnie najbardziej wkurzało, gdy chciałam ładnie wyglądać, a ważyłam te 85 kg, a nie dało rady. Bo gdy wchodziłam do sklepu, wieszaki kończyły się na rozmiarze 42. Czasem można było zobaczyć 44 ale to rzadkość. Czułam się, jakby ktoś dał mi w twarz, gdy ktoś mówił, że nie ma takich rozmiarów, a cholerka, miałam rozmiar 46 – tak trudno dostępny. Wkurzałam się, gdy przyjechała rodzina jakieś 2 miesiące po cesarce i mówią, że chyba jeszcze nie urodziłam wszystkich dzieci, bo taki mam duży brzuch. Wkurzały mnie nawet niewinne tekściki typu – oj, przybrało ci się chyba, co? Denerwuje mnie, gdy ktoś w mojej obecności obgaduje czyjś wygląd, bo dlaczego ludzie nie mogą w końcu zająć się sobą. Skoro takie rzeczy mnie wkurzają, to nie wyobrażam sobie, jak strasznie musi się czuć osoba, która pod swoim adresem usłyszy – spaślak, świnia, wieszak, nieważne. To jest chamstwo po prostu. No i nie lubię też rad typu – „po prostu zastosuj MŻ, więcej ruchu i schudnie”, „nie jedz chleba!”, „nie jedz kolacji” i wiele innych, bo to kurdę nie do końca działa na osoby z bogatym doświadczeniem walki z kilogramami. Przerobiłam to wszystko i takie rady można sobie schować głęboko w kieszeń, bo ja staram się odżywiać zdrowo, choć jednocześnie nie odmawiam sobie wszystkiego, bo żyć tak się nie da na dłuższą metę, biegam po 10 km kilka razy w tygodniu, a wciąż mam nadwagę. Mój mąż za to ciągle słyszy teksty, że powinien przytyć, że chyba się głodzi, bo jest bardzo szczupły i wysoki. Słyszy to całe życie i serdecznie ma dosyć, bo on je w kółko i nie stroni od fast foodów. Pizza XXL to dla niego pikuś, a jednak wygląda jak wygląda. Nie wszystko jest takie proste jak się wydaje, czy to dla nas chudych czy dla nas grubych. Hejt nie pomaga.

Małgorzata Borejko
Małgorzata Borejko
7 lat temu

Ewa – kocham Twoje przemyślenia!

GalantaLala
GalantaLala
7 lat temu

Cieszę się, że piszesz o obu stronach medalu, Ewo! Mam wrażenie, że często w dobrej wierze zapędzamy się w obronie krągłości za daleko.
Każde ciało jest piękne, ileż łatwiej by się żyło, gdyby wszyscy o tym pamiętali.
My też!

Anna Pasierb
Anna Pasierb
7 lat temu

O właśnie! Przykre też są słowa usłyszane przypadkiem czy spojrzenia… Przed porodem jak byłam w szpitalu to ciągle mieli problem ze zmierzeniem mi ciśnienia. Nie mam przesadnie grubej ręki, tylko po prostu one miały za wąski rękaw. Serio! Wersja najmniejsza (najwęższa). Jak kupowałam sobie ciśnieniomierz to jakoś rękaw pasował a nie prosiłam o jakiś szerszy. Na izbie przyjęć też mieli normalny rękaw.
Wracając do sedna. Przeleżałam tam tydzień i przez ten tydzień czułam się upokorzona. Te spojrzenia za każdym razem jak nie mogli zapiąć rękawa, jak rozpinał się podczas nadmuchiwania. Pewnej nocy gdy znów robiono mi pomiary ciśnienia i po raz 3 się nie udało odmówiłam dalszym próbom i zasugerowałam, że może poszłyby na inny oddział pożyczyć rękaw. I w tedy to usłyszałam. Ja i wszystkie dziewczyny w pokoju jak jedna z pielęgniarek skomentowała to, że „się spasła i trzeba dla niej rękawa szukać i latać po oddziałach”

Także tego…

matka w pigułce
7 lat temu
Reply to  Anna Pasierb

Wiesz co, najczęściej na oddziałach nie ma innych rękawków niż te standardowe. To nie jest wina pielęgniarek, bo nie do wszystkich ciśnieniomierzy po prostu są, a nie zawsze szpital kupuje te z wymiennymi rękawkami. Miałam trzy prace i w dwóch nie było na stanie większych rękawków. Tych mniejszych niż standard też nie było, a niektórzy mają tak drobne ręce, że te standardowe są za duże i to też jest problem i w drugą stronę. Dopiero odkąd pracuję na bloku operacyjnym, mamy możliwość doboru rękawków, a w przypadku naprawdę szerokiej ręki (nie tylko osoby przy tuszy takie mają, ludzie, którzy pakują i ćwiczą bisepsy też nie mieszczą się do standardowego) zakładamy na rękę rękawek z przeznaczeniem do pomiaru na udzie, ale jest to udogodnienie, które niestety na zwykłych oddziałach nie jest spotykane. Natomiast tekst, który usłyszałaś, nie powinien mieć miejsca, bo to zwyczajne chamstwo.