Pewność siebie, akceptacja u grubasa

Postanowiłam opowiedzieć Wam o tym więcej, z mojej perspektywy.

Wydawało mi się, że wszyscy wiedzą jak u mnie z tym jest, bo często o tym opowiadam. Ale rzeczywiście nigdy nie rozwinęłam „grubiej” tego tematu.

O mojej wewnętrznej i zewnętrznej metamorfozie opowiadałam.
W wywiadach do magazynów kobiecych, które czynię czasem, dziennikarze mocno parafrazują moje słowa by brzmiały „Jestem gruba i dumna z tego”. Próbuję z tym walczyć autoryzuję swoje teksty, ale mimo poprawek, które na nie nanoszę ton wypowiedzi jest jednoznaczny.

zdjęcia Kamil Mirkowicz z nawlasneoczy.pl

Czy dumna z tego, że jestem gruba?

Nie! Uważam, że nie jest to stan, który jest powodem do dumy. Absolutnie.
Czy wstydzę się tego? Niekoniecznie.

Można być grubym i pewnym siebie?

Tak. Znając swoją wartość, która nie jest zależna od naszych wymiarów, możemy iść pewnym krokiem przez świat.
Co składa się na poczucie własnej wartości?
Miałam z tym problem przez lata. Zawsze byli mądrzejsi, zabawniejsi, lepiej sytuowani, zgrabniejsi i ładniejsi ode mnie.
I będą.
Ale czy ja jestem nic nie warta? No właśnie.
Często na moje porażki znajdywałam wytłumaczenie „Bo jestem ch*&^wa”
Teraz wiem, że tak nie jest.
Nie jestem idealna. Bywam niedobra, popełniam błędy.
Wiem o tym. Ale mimo wszystko nie uważam się za złą czy nic niewartą osobę.
Wiem też, że mogę więcej. Więcej potrafić, wiedzieć, więcej zamieszać w tym grubym i chudym świecie.

Czy akceptuję siebie taką jaka jestem?


I tak i nie.
Gdybym akceptowała siebie w 100% usiadłabym na kanapie i stwierdziła, że nie muszę nic ze sobą robić.
Wydaje mi się, że każdy inaczej kuma ten temat.
Akceptacja siebie? Co to może oznaczać…
Pogodzenie z losem? Poczucie własnej zajebistości?
W moim przypadku oznacza polubienie siebie, ale nie poprzestania pracy nad sobą.
Zrozumienie i świadomość swoich wad i zalet.
Nie oznacza to przyzwolenia na lenistwo.
Lubię się rozwijać, chociaż mam lenia jak cholera. Ale chcę go zwalczać. Iść do przodu.


To dlaczego jestem gruba skoro niby pracuję nad sobą i bla bla bla?


Temat dlaczego jestem gruba już był.
Moją wadą są krótkotrwałe zrywy. Mam problemy z organizacją oraz nawał spraw, którymi się zajmuję zamiast skupić się na ważnych kwestiach.
Ale nigdy się nie poddam 🙂
I teraz top pytanie z Waszych maili.

Jak? Co mogę zrobić by stać się pewnym/pewną siebie?


Nie mam złotego środka. Nie jestem psychologiem. Mogę powiedzieć jak to u mnie było.
Wydaje mi się, że zaczęło się to podczas mojej przemiany zewnętrznej. tutaj moje zdjęcia przed i po 🙂
Nie zmieniałam wymiarów, a jedynie odzienie i fryzurę.
Wyglądałam lepiej, lepiej się czułam. I możecie wierzyć lub nie gdy wyglądam lepiej, ludzie mnie inaczej traktują.
Obserwuję to z zainteresowaniem. Bawię się tym.
Gdy jestem „odstawiona” nie tylko mężczyźni mnie inaczej traktują.
Zastanawiam się na czym to polega. Wyglądam poważniej, jestem wtedy bardziej warta uwagi?
Serio. Gdy idę coś załatwić w wyciągniętym swetrze, bez makijażu to idzie mi gorzej.
Mam wrażenie, że mnie lekceważą.
Wiem, że może się to Wam wydawać głupie, ale ja tego realnie doświadczam!
Może moja postawa jest inna gdy wyglądam jak lump, a inna gdy jak pewna siebie kobieta.

Moja rada jest taka: polub siebie! Od tego zacznij zmianę.
Podglądaj, kombinuj, zmieniaj się, nie bój się wyglądać lepiej.
Bądź dobrym człowiekiem, ale nie zapominaj o sobie i swoich potrzebach.

Idź na zakupy/zasięgnij porad stylisty/kup sobie sesję zdjęciową/pójdź na kurs wizażu/zmień fryzurę/okulary zmień na soczewki, albo może zmień oprawki/ poczuj się lepiej, może zmień otoczenie, „przyjaciół”?
Każda zmiana na plus jest warta wysiłku.

Myślę, że to co mi pomogło, może pomóc Tobie.

 

Podobne wpisy

Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Maniek Kaminski
Maniek Kaminski
7 lat temu

Nie każdy ma więcej ciałka od tego że dużo je. Większość ma jakieś choroby, schorzenia, zaburzenia hormonalne itp. Myślę że zaakceptowanie siebie jest prwnym wyjściem z zamkniętego świata, w jakim się zamykają ludzie puszyści. Nie można jednak usiąść na laurach i powiedzieć „OK, zaczęłam się podobać innym i sobie, to nie będę nic wokół siebie robić”. Myśląc tak, można wpaść w błędne koło. Dbając o siebie, uśmiechając się do innych, umieć odnaleźć się w tym świecie wyimaginowanych modelek z photoshopu, bezcenne. ??

yrithee
8 lat temu

Opowiem Ci bajkę. Była sobie dziewczynka, która przez całą szkołę słyszała, że ma za grube uda. Że śmierdzi potem, jak biega, czy uprawia jakikolwiek sport (jakby inni się nie pocili), więc zwolniła się z w-f. Aż do końca studiów, tak bardzo było jej wstyd, nie chciała być śmierdząca i śmieszna. Kiedyś, w 7. klasie od koleżanki z klasy usłyszała, żeby nigdy więcej nie przychodziła do szkoły w spódniczce, bo starsi chłopcy nie mogą na te okropne nogi patrzeć. Dziewczynka miała jeszcze inne wady – nie wymawiała R, więc slyszała "te, szafa trzydwiowa, spiełdalaj!", "te, głuba, powiedz łoweł!". Nie za bardzo wychodziła, jedynie na liczne spacery ze swoimi psami, była oczytana, inteligentna, ale nieśmiała, więc nie była atrakcyjna towarzysko.

Tyle, że dziewczynka urosła, stała się dorosłą ponad trzydziestoletnią kobietą. Bardzo długo walczyła z kompleksami – do tej pory nie nosi spóniczek, sukienki tylko w upały, na działce lub w domu, do ziemi, nie umie założyć innych spodni, niż trzymające tyłek (całkiem zresztą niezły) dżinsy, krótkie spodnie nie wchodzą w grę. Uprawia sport, codziennie jeździ na rowerze, wreszcie się nie wstydzi wysiłku. Chce wytatuowac sobie tartę z rabarbarem, a jak ktoś zapyta, co to, odpowiedzieć ze swoim zajebistym R, co przedstawia tatuaż. Dorosła kobieta ma dwoje dzieci, do kompleksów na chwilę dołączyły rozstępy na brzuchu po każdej ciąży, ale szybko oswoiła je jako cenę za miłość. Ma wspaniałego męża, który powoli, od 8 lat buduje jej poczucie wartości. Da się.

Tylko nie umiem jednego – kupić sobie sukienkę na firmową imprezę swiąteczną. To takie moje wyzwanie na ten rok. Może się uda, a może znowu pójdę w spodniach. I wpadłam w panikę, jak mąż kiedyś chciał mi zrobic zdjęcia nago, kiedy byłam w ciąży. Powiedział, że jestem piękna, a ja się rozpłakałam, bo nie potrafię spojrzeć na swoje zdjęcia. Słodko-gorzko bywa z tą akcpetacją.

Karolina Lewandowska

Może ja też kiedyś dojdę do tego. Nie umiem poradzić sobie ze swoim wyglądem, ogarnąć go. Nie umiem zrobić dla siebie tyle dobrego, ale może kiedyś mi się uda.

Anonimowy
Anonimowy
9 lat temu

dziękuję Ewo , podobne mam myśli do Twoich, wręcz wyjęłaś mi z ust to co napisałaś 🙂

Plus Size Muchy
9 lat temu

Zgadzam się z Tobą w 100% 🙂
Pozdrawiam cieplutko 😉